Znaczenie torfowisk dla regulacji klimatu ma zarówno wymiar globalny, jak i lokalny. Ten pierwszy wynika z ich roli w krążeniu i magazynowaniu węgla (zob. np. Torfowiska: ważny gracz światowego cyklu węglowego), a ten drugi – z ich wpływu na retencję i lądowy obieg wody. Oba procesy zostają znacząco zaburzone na skutek działań prowadzących do osuszania lub innego rodzaju degradacji bagien. Jeśli chcemy zapobiec dalszej zmianie klimatu, musimy jak najszybciej zakończyć ich niszczenie i zacząć je chronić. Specjalnie dla Was o roli bagien w systemie klimatycznym pisze prof. Wiktor Kotowski, laureat konkursu Popularyzator nauki 2022.

Zdjęcie: Bagna Doliny Biebrzy. Zielony krajobraz, na pierwszym planie duży obszar niskich roślinek z białymi kłębkami na łodyżkach, w oddali drzewa. Autor: Wiktor Kotowski.
Ilustracja 1: Bagna Doliny Biebrzy z owocującą wełnianką wąskolistną. Fot. W. Kotowski.

Torfowiska a bagna

Torfowiskami nazywamy obszary z naturalnie zakumulowanym pokładem torfu. Ponieważ termin ten stosuje  się zarówno w naukach biologicznych, jak w rolnictwie, czy geologii, abstrahuje on od aktualnej roślinności, czy procesów ekosystemowych. Naturalne torfowiska, które aktywnie akumulują torf, nazywamy bagnami. Oznacza to, że występuje tam warstwa torfu oraz roślinność bagienna, i wysycenie podłoża wodą (warunkujące długotrwałe występowanie warunków braku tlenu w podłożu), które umożliwiają podtrzymanie procesów torfotwórczych. 

Według takiej definicji wszystkie bagna są torfowiskami – czyli obszarami ze zakumulowanym naturalnie pokładem torfu. Nie jest natomiast prawdziwe twierdzenie odwrotne: większość torfowisk (przynajmniej w strefie umiarkowanej) nie jest bagnami (a mówiąc ściślej: nie są one JUŻ bagnami), ponieważ szeroko prowadzone prace melioracyjne pozbawiły je wody, przełączając je z funkcji akumulacji torfu na jego przyspieszony rozkład. Tym samym torfowiska z pochłaniaczy atmosferycznego dwutlenku węgla zostały zmienione w istotne źródła tego gazu do atmosfery.

W Polsce osuszyliśmy ok. 85% bagien, zmieniając je w tereny rolnicze i lasy gospodarcze. Wraz z nimi zniknęły zamieszkujące je gatunki roślin i zwierząt. W skali Europy ten wskaźnik wygląda lepiej: około połowa torfowisk to nadal bagna. To zasługa wciąż dużych obszarów bagiennych istniejących w północnej Skandynawii, Rosji, Białorusi i na Wyspach Brytyjskich. Za to na zachodzie naszego kontynentu jest jeszcze gorzej niż u nas: państwa o dużej powierzchni torfowisk osuszyły je niemal całkowicie (Niemcy 98%, Holandia 94%) (Tanneberger i in. 2019).

Bagna: najefektywniejszy magazyn węgla organicznego

W przeważającej większości ekosystemów lądowych produkcja materii organicznej jest z grubsza zbilansowana przez rozkład. Oznacza to, że w ciągu roku rośliny asymilują z powietrza tyle samo dwutlenku węgla, ile zostaje wyemitowane z powrotem w procesach respiracji (oddychania komórkowego).

Bagno jest od tej reguły szczególnym wyjątkiem: ma ujemny bilans węgla, jest ekosystemem z „dziurą”, w którą co roku „wpada” od kilku do kilkunastu procent wyprodukowanej biomasy roślinnej – wraz z zawartym w niej węglem. Ta „dziura” to powstające przez tysiące lat pokłady torfu, które mają wiele metrów głębokości i sprawiają, że bagna stają się najefektywniejszymi magazynami węgla organicznego w przeliczeniu na powierzchnię.

Zdjęcie: rdzeń torfowy, czyli podłużna próbka torfu. Widać nieregularną strukturę z fragmentami zgniecionych traw i mchów. Autor: Wiktor Kotowski.
Ilustracja 2: Rdzeń torfowy pobrany z torfowiska niskiego. Widoczne szczątki turzyc i mszaków. Fot. W. Kotowski.

Niestety, osuszone torfowiska są również wyjątkowym zjawiskiem na tle naturalnej przyrody: to ekosystemy o znacząco dodatnim bilansie emisji węgla, co czyni je jednymi z największych występujących na lądach źródeł emisji gazów cieplarnianych.

Bagna jako pochłaniacze dwutlenku węgla

Tempo akumulacji torfu jest różne i oczywiście zależy zarówno od wielkości produkcji pierwotnej (wzrostu roślin), jak i tempa rozkładu. Najczęściej przyjmuje się, że średnia wartość przyrostu torfu na torfowiskach świata to ok. 1 mm rocznego. Tak się składa, że jest ona też typowa dla bagien umiarkowanej strefy klimatycznej.

Szacuje się, że średnio hektar bagien torfowych akumuluje ok. 300 kg węgla rocznie (co odpowiada 1,1 tony CO2), a wszystkie zachowane w stanie bagiennym torfowiska świata (zajmujące ponad 3 miliony km2) akumulują ok. 100 milionów ton (MtC) węgla (albo 370 MtCO2) (Frolking i in. 2011).

Ponieważ masa molowa węgla wynosi 12 g/mol, a CO2 – 44 g/mol, więc 1 MtC odpowiada ok. 3,7 (czyli 44/12) MtCO2.

Czy to dużo? Porównując tę wartość do skali emisji antropogenicznych, okazuje się, że bagna świata są w stanie pochłonąć w ciągu roku zaledwie niecały 1% dwutlenku węgla pochodzącego z rocznego spalania węgla, ropy czy gazu ziemnego. Z naszej perspektywy jest to więc proces powolny, jednak przez to, że może on zachodzić nieprzerwanie przez tysiące lat, torfowiska są najefektywniejszym w biosferze lądowej długotrwałym pochłaniaczem węgla.

A co z metanem emitowanym z torfowisk?

Pytanie o metan jest jak najbardziej uzasadnione. Metan jest produktem oddychania żyjących w torfie mikroorganizmów beztlenowych rozkładających materię organiczną, przez co torfowiska są źródłem emisji tego silnego gazu cieplarnianego. Biorąc pod uwagę dość krótki czas życia metanu w atmosferze oraz fakt, że ilość CO2 usuniętego przez naturalny ekosystem bagienny znacznie przewyższa ilość uwolnionego CH4, okazuje się, że wpływ emisji metanu maleje wraz z wydłużaniem rozpatrywanego okresu. W krótkim horyzoncie czasowym (do kilku lat) wpływ emisji metanu przeważa, to w dłuższym okresie (powyżej kilkudziesięciu lat) schładzający efekt związany z pochłanianiem CO2 dominuje. 

Torfowiska jako długotrwałe magazyny węgla

Dla ograniczenia zmiany klimatu fundamentalna jest rola torfowisk jako magazynów węgla, które mogą – w zależności od warunków hydrologicznych i klimatycznych – zachowywać go lub uwalniać do atmosfery. To dziś najważniejszy globalny kontekst ich ochrony.

Ilość węgla zgromadzonego w torfowiskach świata jest wciąż przedmiotem obliczeń. Zwykle przyjmuje się, że jest to ok. 500 miliardów ton (Yu i in. 2010), ale niedawno pojawiły się nowe oszacowania (Nichols i Peteet 2019) sugerujące, że jest to nawet 1 bilion ton. Zważywszy, że poprawność tych ostatnich wyliczeń jest przedmiotem dyskusji, przyjmijmy, że ilość węgla zgromadzonego w torfowiskach mieści się w przedziale od 500 do 1000 GtC. Oznacza to, że jest ona co najmniej dwukrotnie większa niż ilość węgla zawarta w biomasie wszystkich lasów i zbliżona do ilości węgla zawartej w atmosferze w postaci CO2 (aktualnie ok. 870 GtC). Pamiętajmy, że ta ilość jest zgromadzona na obszarze zajmującym ok. 3% powierzchni lądów, co czyni torfowiska najbardziej skoncentrowanymi magazynami węgla organicznego spośród wszystkich ekosystemów lądowych.

Setki miliardów ton węgla zgromadzone w torfowiskach w ciągu ostatnich 11 tysięcy lat (czyli w czasie holocenu) obrazują niezwykłą skuteczność długotrwałego wycofywania węgla z obiegu wskutek procesów torfotwórczych, czego skutkiem jest stopniowe osłabianie efektu cieplarnianego. Warto przypomnieć, że ten proces działał już w historii naszej planety na znacznie większą skalę niż dziś. W karbonie (359–299 milionów lat temu) rozwój bagien tak znacząco obniżył zawartość dwutlenku węgla w atmosferze, że niemal doprowadził do globalnego zlodowacenia (Feulner 2017).

To właśnie z torfu zakumulowanego w karbońskich bagnach powstały złoża węgla kamiennego, których eksploatacja i spalanie napędza dziś efekt cieplarniany. Czy torfy obecne w dzisiejszych bagnach mają szansę przetrwać miliony lat i w przyszłych procesach geologicznych również przekształcą się w węgiel brunatny, a następnie kamienny? Kluczowy czynnik prawdopodobnie stanowić będzie bezpośredni wpływ człowieka (Loisel i in. 2021). Innymi słowy wydaje się, że to od naszej decyzji zależy, czy torfowiska przetrwają w stanie bagiennym burzliwy okres antropocenu.

Na razie robimy wszystko, by z pochłaniaczy i magazynów węgla w geologicznym mgnieniu oka zmieniły się w potężne źródła jego emisji do atmosfery. Wystarczy bowiem usunąć z torfu chroniącą go wodę, aby uruchomić procesy rozkładu i raptownie oddać gromadzony przez tysiące lat węgiel z powrotem do atmosfery.

Wpływ osuszania torfowisk na globalny cykl węgla

Osuszanie torfowisk przerywa proces torfotwórczy i przyspiesza dekompozycję dotychczas zgromadzonego torfu. Wystawiony na działanie tlenu torf staje się środowiskiem dostępnym do zasiedlenia przez bakterie i grzyby, które bardzo szybko doprowadzają do rozkładu materii organicznej. Rozkład ten jest co najmniej 10-krotnie szybszy niż akumulacja torfu w warunkach bagiennych, a w przypadku głębokiego odwodnienia i ciepłego klimatu nawet kilkadziesiąt razy (Hiraishi i in. (ed.) 2014).

Jednym z produktów tlenowego rozkładu torfu jest dwutlenek węgla. Oznacza to, że jeśli hektar torfowiska w stanie bagiennym usuwał z atmosfery średnio 1 tonę CO2 rocznie, to hektar osuszonego torfowiska emituje w tym czasie od kilku do kilkudziesięciu ton tego gazu.

Zdjęcie: zaorane torfowiska. Płaski krajobraz, na pierwszym planie trawa, dalej czarna, równa ziemia. Autor: Wiktor Kotowski.
Ilustracja 3: Zaorane torfowiska niskie na Białorusi. Fot. W. Kotowski.

W skali świata osuszyliśmy 15–20% wszystkich torfowisk. Zajmując pół procenta powierzchni lądów, emitują one do atmosfery ok. 2 GtCO2 rocznie, co odpowiada ok. 5% światowych emisji tego gazu cieplarnianego z sektorów energetyki, transportu i przemysłu (Parish i in. 2008). Emisje z odwodnionych torfowisk wielokrotnie przewyższają dziś tempo akumulacji węgla w pozostałych jeszcze ok. 80% bagien naturalnych.

Dochodzą do tego jeszcze emisje tlenku azotu (I), który pochodzi z utleniania azotu, będącego skutkiem rozkładu torfu (ale też nawożenia rolniczego) oraz metanu, który powstaje z rozpuszczonej frakcji materii organicznej, przedostającej się do wód torfowisk i rowów odwadniających. Wielkość emisji zależy od głębokości odwodnienia (im bardziej sucho, tym są one większe), sposobu użytkowania (np. orka znacząco zwiększa mineralizację torfu i w efekcie emisje CO2) oraz temperatury (emisje z odwodnionych torfowisk są najwyższe w okresach wysokich temperatur, są też wyższe w tropikach niż klimacie umiarkowanym, a niższe w klimacie borealnym).

W skali świata wyróżniają się dwa główne regiony wzmożonej emisji dwutlenku węgla z odwodnionych torfowisk. Pierwszym jest Azja Południowo-Wschodnia (w szczególności Indonezja i Malezja), gdzie osuszano je głównie na potrzeby zakładania upraw palmy olejowej i nieudanych projektów stworzenia plantacji ryżu. Odwodnienie ogromnych połaci torfowisk doprowadza tam co roku do rozległych i długotrwałych pożarów torfowisk, w wyniku których do atmosfery uwalniane są ogromne ilości dwutlenku węgla. Drugim „hotspotem” jest Europa Środkowo-Wschodnia (Białoruś, Polska, Niemcy, kraje nadbałtyckie, Finlandia, europejska część Rosji), gdzie większość emisji jest skutkiem osuszania torfowisk na potrzeby rolnictwa i leśnictwa.

Emisje z użytkowania torfowisk Polski to odpowiednik 10% emisji z energetyki i przemysłu

Spośród ok. 1,5 miliona hektarów występujących w Polsce torfowisk, ponad 1,2 miliona hektarów jest osuszonych, pokrytych dziś łąkami i lasami uprawnymi, a także wycofanych z użytkowania, ale wciąż odwadnianych starymi systemami rowów melioracyjnych (Joosten i in. (ed.) 2017). Najpowszechniej występujące łąki kośne, odwodnione na głębokość kilkudziesięciu cm poniżej powierzchni torfu, emitują ok. 20–30 ton ekwiwalentu dwutlenku węgla na hektar rocznie (Hiraishi i in. (ed.) 2014). To odpowiednik emisji wygenerowanych przez przejechanie 200–300 tysięcy kilometrów samochodem osobowym. Ponadto, na ok. 7,5 tys. ha (ok. 0,5% powierzchni torfowisk) wydobywamy torf, w ilości ok. 1,4 miliona m3 rocznie.

Ponadto, na ok. 7,5 tys. ha (ok. 0,5% powierzchni torfowisk) wydobywamy torf, w ilości ok. 1,4 miliona m3 rocznie. W szacowaniu emisji gazów cieplarnianych z wydobycia torfu należy wziąć pod uwagę zarówno emisje mające miejsce na miejscu wydobycia, jak i wynikające z całkowitego rozłożenia się wydobytego torfu w ciągu kolejnych kilku lat.

Dokładne wyliczenie emisji gazów cieplarnianych z osuszonych torfowisk Polski jest aktualnie niemożliwe ze względu na brak dokładnych danych o rozmieszczeniu gleb torfowych i głębokości odwodnienia. Oszacowanie oparte na dostępnych danych wskazuje, że łączne emisje z obszarów zagospodarowanych rolniczo, leśnie i na potrzeby eksploatacji to ok. 34 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie (Kotowski 2021). To odpowiednik ponad 10% polskich emisji ze spalania paliw kopalnych, do tego formalnie nie raportowany! Za zdecydowanie największą część odpowiadają torfowiska użytkowane rolniczo, stanowiąc największe źródło emisji z rolnictwa. Warto podkreślić, że emisje te są kilkunastokrotnie zaniżone w oficjalnych raportach Polski do Konwencji Klimatycznej (KOBiZE 2021, por. Kotowski 2021) i sytuują Polskę wśród czterech największych emitentów gazów cieplarnianych z osuszonych torfowisk w Unii Europejskiej (obok Niemiec, Finlandii i Wielkiej Brytanii).

Torfowiskowy ślad węglowy żywności

Aby uświadomić sobie związki przyczynowo-skutkowe między rolnictwem a emisjami z torfu, warto obliczyć ślad węglowy produktów żywnościowych wytworzonych na osuszonych torfowiskach.

Na każdy kilogram oleju palmowego pochodzącego z upraw na indonezyjskich torfowiskach przypadają średnio 24 kg CO2 pochodzącego z rozkładu torfu (Verhagen i in. 2009). Ponadto emisje te rosną kilkukrotnie, jeśli uwzględni się pożary torfowisk wywołane odwodnieniem. 

Produkty z torfowisk naszej strefy biogeograficznej wcale nie przedstawiają się lepiej. Proste obliczenia pokazują, że litr mleka pozyskiwanego od krów żywionych sianem z łąk na głęboko odwodnionych polskich torfowiskach jest „obciążony” nawet 7,5 kg emisji CO2 z rozkładu torfu, a 1 kg wyprodukowanej z niego śmietany – 37,5 kg emisji! W przypadku masła jest to nawet 190 kg CO2 na kilogram!

Bagna a krążenie wody

Globalny obieg wody zależny jest przede wszystkim od parowania z oceanów, zatem tereny bagienne, zajmujące 3% lądów, nie odgrywają w nim znaczącej roli. Ale już w skali lokalnej i regionalnej okazują się ważnym czynnikiem regulującym krążenie wody między atmosferą a lądem (tzw. małe cykle hydrologiczne).

Należy pamiętać, że im wyższa temperatura powietrza, tym więcej pary wodnej może zatrzymać powietrze i tym szybciej wysychają ekosystemy lądowe, zwłaszcza grunty rolne o słabej zdolności retencji wody. Również dlatego ocieplenie klimatu powoduje, że susze stają się coraz bardziej dotkliwe. W takich przypadkach ratunkiem jest bliskość terenów podmokłych.

Po pierwsze, poprzez zwiększenie wilgotności powietrza skutecznie ograniczają one wysychanie innych otaczających je terenów – w tym gruntów rolnych. Po drugie, mokradła dosłownie „generują” opady. Wyparowana woda wróci do nas w postaci deszczu (w tym opadów konwekcyjnych, np. krótkotrwałych letnich burz), ale też mgieł czy rosy. W przypadku deszczu nie zawsze spadnie on na ten sam obszar, z którego woda wyparowała, bo chmury przemieszczą się wraz z wiatrem, ale w skali regionalnej mokradła wraz z lasami (które również mają znaczną zdolność do retencji wody i wysokie wskaźniki parowania wody w terenu, tzw. ewapotranspiracji) tworzą „pompę hydrologiczną” przemieszczającą opady w głąb kontynentów (Huryna i Pokorny 2017).

W niektórych kręgach związanych z gospodarką wodną wciąż pokutuje wąskie rozumienie ewapotranspiracji, jako „utraconej” wody, która nie zasili trwale wód podziemnych ani rzek. Takie podejście nie bierze jednak pod uwagę niezmiernie ważnej funkcji małego obiegu wody dla regulacji lokalnego klimatu, w tym powstawania opadów i łagodzenia anomalii temperaturowych. W warunkach klimatycznych Polski ok. 60–70% letnich opadów jest naturalnie generowane wskutek ewapotranspiracji z lądów, a tylko pozostałe 30–40% dociera do nas znad oceanów (Dirmeyer i in., 2014).

Wreszcie, ewapotranspiracja ma jeszcze jeden, niezmiernie ważny wpływ na klimat. Otóż proces ten pobiera ciepło z otoczenia, które oddawane jest dopiero podczas kondensacji pary wodnej w górnych warstwach atmosfery (Huryna i Pokorny 2017). Jest to podobne do działania klimatyzatorów, które chłodzą nasze domy lub samochody, w których „pompa ciepła” również opiera się na zmianie fazy nośnika ciepła (gaz-ciecz). Nasza własna fizjologiczna „klimatyzacja” działa w ten sam sposób – pocąc się w gorące dni, chłodzimy nasze ciała poprzez odparowanie wody. Mokradła są zatem takimi systemami klimatycznymi dla krajobrazów.

Zdjęcie lotnicze: odwodnione torfowisko Wizna, widać kolejne połacie gładkiego, zielonego terenu, przecinane pasami drzew.
Ilustracja 4: Odwodnione torfowisko Wizna – najbardziej południowy basen pradoliny Biebrzy. Fot. Cmok / M. Ostrowski.

Z kolei różnego typu mokradła okresowe (np. tereny zalewowe rzek) różnią się od bagien tym właśnie, że dysponują wodą tylko przez część sezonu i często w czasie letnich upałów są po prostu suche. Takie mokradła odgrywają niezmiernie ważną rolę w ochronie przeciwpowodziowej, ale niekoniecznie pomagają schłodzić klimat w letnie upały i zmniejszyć lokalne deficyty wody. W odróżnieniu od nich, dzięki znakomitej zdolności retencyjnej torfu, bagna zatrzymują wodę znacznie skuteczniej, na długo „buforując” jej przepływ przez krajobraz. Są nią wysycone nawet wtedy, gdy innym ekosystemom jej brakuje – np. podczas letnich susz i silnych fal upałów. W takich okresach torfowiska, podobnie jak wody powierzchniowe, są głównym źródłem zaopatrzenia dla małego obiegu wody.

I jeszcze jedno: rośliny bagienne skutecznie transportują wodę tylko do pewnego poziomu. Przy bardzo wysokiej temperaturze aparaty szparkowe zamykają się, chroniąc rośliny przed nadmiernym poborem wody z solami mineralnymi (Lafleur 2008). Tworzy to swego rodzaju ujemne sprzężenie zwrotne, chroniące zasoby wody na bagnach przed wyczerpaniem i podtrzymujące ich zdolność stabilizowania klimatu. Osuszanie mokradeł niszczy te mechanizmy. Rozbudowując systemy melioracyjne sprawiliśmy, że znacznie więcej wody spływa bezpośrednio do rzek lub wsiąka w ziemię, co doprowadziło do osłabienia lokalnego obiegu wody oraz zaniku lub znacznego osłabienia efektu schładzania.

Misja „rewetting”: 15 milionów hektarów torfowisk do zalania w ciągu 20 lat

Z punktu widzenia technicznego naprawa sytuacji nie jest skomplikowana. Należy zatkać lub zasypać wykopane kiedyś rowy, a woda przestanie odpływać z torfowisk. Ponownie nawodnione torfowiska nie powrócą oczywiście tak zaraz do stanu sprzed degradacji – największym problemem jest ich podwyższona trofia (żyzność). To efekt rozkładu torfu, a często też długotrwałego nawożenia. W miejsce niegdysiejszych mechowisk wykształcają się tam zwykle wysokie szuwary, niezbyt gościnne dla większości zagrożonych gatunków bagiennych roślin i zwierząt.

Jednak z punktu widzenia klimatycznego sytuacja ulega natychmiastowej poprawie. Wysokie emisje CO2 zostają zredukowane niemal do zera natychmiast po podniesieniu zwierciadła wody do powierzchni gruntu. Przez pierwsze lata po ponownym nawodnieniu ze zdegradowanych gleb torfowych wydobywa się wprawdzie zwiększona ilość metanu, ale wkrótce emisje te zrównują się z poziomem typowym dla naturalnych bagien i są mało znaczące w porównaniu z efektem ograniczenia wcześniejszych ogromnych emisji CO2. W ten sposób przywrócimy też mikroklimatyczną rolę bagien wynikającą z retencji i regulacji obiegu wody, adaptując się do zmiany klimatu.

To wszystko można i trzeba zrobić na wielką skalę – o ile traktujemy poważnie zobowiązania Porozumienia Paryskiego o wyzerowaniu emisji gazów cieplarnianych. Przeprowadzenie tego procesu jest przede wszystkim wyzwaniem natury polityczno-administracyjnej. Na szczęście jest to problem wielu krajów Unii Europejskiej i powinien być wspólnie rozwiązany. Unia Europejska jest drugim, po Indonezji, emitentem gazów cieplarnianych z osuszonych torfowisk. Nie bez znaczenia jest fakt, że aktualne status quo jest wspierane przez system dopłat do rolnictwa w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Ta sytuacja ma się zmienić w najbliższej perspektywie finansowej, choć trudno dziś przewidzieć, na ile konieczność powstrzymania emisji z torfu zostanie doceniona przez polityków.

Według szacunków Greifswald Mire Centre z 2019 r., Unia Europejska powinna do 2050 r. ponownie nawodnić 15 mln ha osuszonych torfowisk. Oznacza to konieczność ponownego nawadniania co najmniej 500 tys. ha. rocznie. Wycofanie takich obszarów z sektora rolnego i oddanie ich przyrodzie po ponownym zabagnieniu jest niemal niemożliwe do realizacji w takiej perspektywie czasowej – nie dlatego, że mają one szczególnie duży udział w produkcji żywności (to wszak zaledwie parę procent obszarów rolniczych UE), ale ze względu na ekonomiczne i społeczne koszty takiego przedsięwzięcia.

Potrzeba paludikultury

Dlatego właśnie potrzebujemy paludikultury – czyli bagiennego rolnictwa (Wichtmann i in. (ed.) 2016). Paludikultura to przyjazna klimatowi i przyrodzie alternatywa dla użytkowania torfowisk w stanie odwodnienia, czyli uprawa roślin bagiennych (np. pałki szerokolistnej, trzciny pospolitej, olszy) w warunkach zachowujących pokłady torfu, a więc minimalizujących emisje gazów cieplarnianych. Sprzyja jej wysoka żyzność ponownie nawodnionych torfowisk. Przy użyciu różnych, sprawdzonych już technik, biomasa może być wykorzystana do produkcji energii lub być przetwarzana na materiały izolacyjne i budowlane, na podłoża do roślin uprawnych (kompost), wreszcie część roślin bagiennych sprawdza się również jako pasza dla zwierząt.

To opcja sprawdzona dotąd w stosunkowo niewielkiej, głównie eksperymentalnej skali (Wichmann 2017), ale w Niemczech będąca już podstawą regionalnego planowania (Tanneberger i in. 2020). Jej powszechne wdrożenie wydaje się jedyną drogą do szybkiego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych z torfowisk, ale wymaga systemowego wsparcia.

Wiadomo już, że w nowej, zreformowanej Wspólnej Polityce Rolnej UE paludikultura ma być jednym z tzw. ekoschematów, do których realizacji przewidziano specjalne dopłaty. Konkretne rozwiązania i decyzje zapadną jednak na poziomie państw członkowskich i będą zapewne różne w poszczególnych krajach. Nie ulega wątpliwości, że wsparcie innowacyjnego rolnictwa bagiennego jest w Polsce bardzo potrzebne, pozwoli bowiem nie tylko na podtrzymanie dochodowości rolników gospodarujących na torfowiskach w warunkach ochrony klimatu, ale również zapewni niezbędne warunki brzegowe dla ochrony sąsiadujących torfowisk o wysokich walorach przyrodniczych, dziś zagrożonych w związku z odwadnianiem przyległych obszarów rolnych.

Jak mówi mój najważniejszy nauczyciel i mentor w zakresie wiedzy o bagnach, prof. Hans Joosten: Peatlands must be wet: for nature, for people, forever!  (Torfowiska muszą być mokre: dla przyrody, dla ludzi, na zawsze!)

dr hab. Wiktor Kotowski – profesor Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Biologii, kierownik Grupy Badawczej ds. Ekologii Mokradeł w Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW oraz współzałożyciel i członek Zarządu Stowarzyszenia Centrum Ochrony Mokradeł.

Źródło: https://naukaoklimacie.pl

Kategorie: Bagna

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *