TONA martwych małż w poznańskim jeziorze Rusałka i..żółwie tempo urzędników….Na przełomie czerwca i lipca 2018 roku w jeziorze Rusałka obumarły małże! Zebrano ich prawie TONĘ !Polski Klub Ekologiczny jeszcze w lipcu zgłosił ten fakt do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska a w październiku do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska , jako tak zwaną szkodę w środowisku .Po upływie prawie roku w sierpniu 2019, RDOŚ w Poznaniu umorzył postępowanie. Odwołaliśmy się od tej decyzji do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska argumentując między innymi.1) To nie wysoka temperatura wody była powodem masowego pomoru. Temperatura wody wg badania WIOŚ w dniu 3 lipca 2018 roku wynosiła tylko 21 stopni C.!! To nie są wartości które mogły spowodować masowy pomór .W latach ubiegłych obserwowano zdecydowanie wyższe temperatury wody w poznańskich jeziorach. Dane IMGW dla jeziora Strzeszyńskiego 07.08.2018 26,2 stopnie C ! I nie obserwowano żadnej padniętej małży !2) W dokumentacji nie ma wyników analiz o których mowa jest w Pozwoleniu wodno-prawnym wydanym przez Starostwo Poznańskie to znaczy ;przeźroczystość , azot amonowy, ortofosforany. Czy to oznacza że firma prowadząca chemiczną rekultywację, mimo wskazań w pozwoleniu wodno-prawnym takich badań nie prowadziła i dlatego nie ma ich w dokumentacji RDOŚ ? W szczególności istotny jest poziom azotu amonowego i koncentracja tlenu. Na podstawie tych parametrów można było przewidzieć zbliżająca się katastrofę ekologiczną w akwenie !3) Brak też wyników badań Rusałki z lat poprzednich , w tym w szczególności takich parametrów jak koncentracja tlenu , azot amonowy, ortofosforany. Czyżby pracownikom RDOS od października 2018 (data zgłoszenia szkody przez PKE) do sierpnia 2019 roku nie udało się pozyskać tych tak istotnych informacji ? Badania WIOŚ z 2015 roku dotyczą dopływu cieku o nazwie Bogdanka przy ulicy Lutyckiej którym ze względów oczywistych nie można utożsamiać z parametrami wody w jeziorze!4) Pozwolenie wodno-prawne wydane przez Starostwo Poznańskie NIE ZAWIERA wskazań co do zakresu monitoringu wód na których prowadzona jest tego typu rekultywacja, a opracowanych przy chemicznej rekultywacji Jeziora Nowogardzkiego.bip.nowogard.pl/pobierz_plik/2606.dhtml Monitoring str.25cyt : Szczególnie istotne podczas pierwszego roku rekultywacji jest wykonywanie monitoringu koncentracjiTLENU ROZPUSZCZONEGO i wartości potencjału redox w strefie naddennej zbiornikaW szczególności brak jest badań koncentracji tlenu ,tak istotnego parametru dla życia biologicznego w wodach . To zadziwiające że ani firma prowadząca prace , ani dyrekcja Wydziału Kształtowania i Ochrony Środowiska u.m Poznania nie skorygowała zapisów w pozwoleniu wodno-prawnym , by były zgodne ze standardami obowiązującymi przy rekultywacji jezior !Czy więc Starostwo Poznańskie, urzędnicy Wydziału Kształtowania i Ochrony Środowiska urzędu miasta Poznania oraz firma rekultywująca, przez pominiecie tego podstawowego parametru czyli koncentracji tlenu, nie przyczynili się do powstania tej katastrofy ekologicznej ?5) Brak w dokumentacji wyników badań wykonanych przez ZOW UAM w maju 2018 roku.Jeśli z tych badan wynikało że koncentracja tlenu jest bardzo niska a poziom azotu amonowego wysoki, to nie przekazanie tych danych firmie rekultywującej i władzom Poznania jest całkowicie niezrozumiałe. Podjęcie działań zapobiegawczych , zaniechanie zabiegów chemicznej rekultywacji i awaryjne dotlenianie akwenu mogło uchronić małże których ponad tona zginęła w tej nieprawdopodobnej katastrofie ekologicznej.Pojawia się informacja iż to rdestnica przyczyniła się do pogorszenia warunków tlenowych w strefie przydennej .Ale za usuwanie rdestnicy o ile mi wiadomo, też odpowiedzialna jest firma rekultywująca jezioro!W trakcie chemicznej rekultywacji do wody dodawany jest siarczan żelazowy. W warunkach braku tlenu następuje redukcja jonu siarczanowego do SIARKOWODORU, którego obecność potwierdziły badania WIOŚ. Czy więc to siarkowodór wytruł małże ?Jeśli natomiast to amoniak był powodem śmierci małż to firma rekultywująca powinna mieć wiedzę o wysokim stężeniu azotu amonowego bo do takich badań była zobowiązana pozwoleniem wodno-prawnym a dodatkowo takie dane , jak wynika z dokumentacji zebranej przez RDOŚ były już znane w maju 2018 roku !6) Taki pomór małż wystąpił po raz pierwszy w historii. A jedyną zmianą w porównaniu do lat ubiegłych, było dodawanie do toni wodnej siarczanu żelazowego który przy braku tlenu w wodzie redukuje się do siarkowodoru, a którego obecność stwierdziły w Rusałce badania WIOŚ Poznań.ReasumującDecyzja RDOŚ w Poznaniu o umorzeniu postępowania w świetle przedstawionych faktów oraz mając na uwadze brak wyników badań jeziora Rusałki z lat poprzednich, jest całkowicie nieuprawniona.W tej sytuacji wnioskujemy o ponowne rozpatrzenie naszego zgłoszenia i zobowiązanie RDOŚ w Poznaniu o uzupełnienie dokumentacji o wyniki badań oraz opinii naukowców nie związanych ze środowiskiem poznańskim o przyczynach i ewentualnej odpowiedzialności za tą ,bez precedensu w historii jeziora Rusałki, katastrofę ekologiczną.Jerzy Juszczyński Polski Klub Ekologiczny Okręg Wielkopolski
Martwe małże nad Rusałką
Redakcja Teleskopu 2018-07-22 | Poznań
Kilkaset zdechłych małży przy brzegu poznańskiej Rusałki. Taki widok niepokoi mieszkańców Poznania od kilku tygodni. Sanepid zapewnia jednak, że kąpielisko jest bezpieczne, ale ekolodzy alarmują, że jesteśmy świadkami katastrofy ekologicznej jeziora.
Z dnia na dzień nad Rusałką pojawia się coraz więcej zdechłych małży. Firma, która prowadzi rekultywację jeziora zapewnia, że to zjawisko powinno niepokoić. Ale nie wynika ono z zanieczyszczenia akwenu, a z wysokiej temperatury. Tyle, że zdaniem ekologów mięczaki w ubiegłych latach przeżyły już wyższe temperatury.
Jerzy Juszczyński przekonuje, że małże prawdopodobnie padły po tym, jak firma zajmująca się rekultywacją jeziora wpuściła do Rusałki siarczan żelaza. Środek chemiczny, który miał zapobiec kwitnieniu wody. Po alarmie ekologów wojewódzki inspektorat zbadał wodę i wydał oświadczenie.
Wodę regularnie badają też inspektorzy poznańskiego Sanepidu. I przekonują, że martwe małże nie zagrażają osobom kąpiącym się w jeziorze. Martwe małże znad jeziora – zgodnie z przepisami – powinno posprzątać miasto. Wciąż tego jednak nie zrobiono.
0 komentarzy