Drawa to jedna z europejskich rzek o największym stopniu naturalności. Uwielbiana przez turystów, kajakarzy, przez przyrodników, cała objęta obszarem Natura 2000, z Drawieńskim Parkiem Narodowym. Powraca do niej łosoś atlantycki. Drawa jako jedna z niewielu rzek w miarę dobrze radzi sobie z suszą hydrologiczną, właśnie ze względu na naturalność. Kilka powodów, które absolutnie kłócą się z przyjętym planem prac utrzymaniowych na rzecz zabezpieczenia przed powodzią i funkcjonowania urządzeń wodnych. Na zielono, zaznaczyłem odcinki, które ze względu na swoje wartości , właściwości przyrodnicze, hydrologiczne, będą i są szczególnie zagrożone. – według zamówienia, zaplanowano prace utrzymaniowe na 97 odcinkach na 94 rzekach, z czego 24 odcinki i 23 rzeki należą do dorzecza Drawy, co na Drawie stanowi odpowiednio 25% i 24% wszystkich zaplanowanych w zamówieniu prac. To bardzo dużo. Z tych 94 rzek znam około 90% z nich, na żadnej nigdy nie słyszałem o żadnej powodzi.- 6.7 mln Euro to koszt prac w dorzeczu Drawy w ramach Life+ i renaturyzacji dorzecza . Publiczna polska instytucja to realizowała – RDOŚ, publiczna instytucja dofinansowała – NFOŚiGW, publiczna europejska instytucja to dofinansowała – KE UE, a publiczna polska instytucja w dużej części te bardzo dobre efekty niweczy – PGW-WP, zaledwie rok po zakończeniu prac.- takie prace utrzymaniowe doprowadzą do zhomogenizowania środowiskowego odcinków rzek, co dla rzeki i człowieka jest bardzo niekorzystne, woda spłynie szybciej, a w okresie wezbrań wyleje na brzegi, i wtedy stworzy zagrożenie powodziowe, tak jak to się dzieje w wielu „utrzymywanych” rzekach- Takie prace doprowadzą do obniżenia lustra wód gruntowych, a przecież walczymy o każdy metr sześcienny wód podziemnych- spośród wszystkich rzek i odcinków dorzecza Drawy na ani jednej rzece/ani jednym odcinku nikt nigdy nie zaobserwował zagrożenia powodziowego, a na pewno go nie stwierdził, to jest pojezierze, a na pojezierzach zwyczajnie, naturalnie powodzie nie występują. Po to na wyżynach buduje się zbiorniki retencjonujące wodę w czasie wezbrań, aby z niwelować falę powodziową (co też nie przynosi spodziewanych efektów). Na pojezierzach taką rolę pełnią jeziora. – poniżej elektrowni Kamienna na Drawie, tam gdzie teraz odbywają się prace, nie znam żadnego urządzenia hydrotechnicznego, aż do samego ujścia do Noteci, więc nie wiem, komu i czemu ten naturalny, włosienicznikowy odcinek rzeki przeszkadza?- kajakarze nie widzą żadnego zagrożenia na tych odcinkach. Wręcz przeciwnie kajakarze wybierają do spływów odcinki w Drawieńskim Parku Narodowym z licznymi zwałkami drzew, im więcej natury, im trudniej tym lepiej. Tego chce ponad 80% kajakarzy (to są wyniki badań ankietowych z 2013 roku). – rzeka płynie w dół, prace wykonywane powyżej, wywołują jakiś skutek poniżej, to prawda znana i głoszona już przez jArystotelesa, który też pewnie tego nie odkrył, ale powiedział 😉. Warto z tym prawidłem się zapoznać, na samym początku swojej przygody z wodami płynącymi 😊 – w dolnym odcinku Drawy (tam gdzie trwają prace) znajdują się tarliska łososia atlantyckiego, troci wędrownej i lipienia.- CZY TEGO TYPU PRACE UTRZYMANIOWE CHRONIĄ PRZED POWODZIĄ I UMOŻLIWIAJĄ LEPSZE FUNKCJONOWANIE URZĄDZEŃ WODNYCH? Skutek jest absolutnie odwrotny, co się obserwuje w całej Polsce, cyklicznie, na tych samych „utrzymywanych rzekach” nawet w tych samych miejscach. Dobrym przykładem, zgody miedzy naturą a człowiekiem, jest Drawa w odcinku Drawieńskiego Parku Narodowego, gdzie żadnych prac utrzymaniowych się nie prowadzi. Dzięki temu, Drawa na tym odcinku ma się dobrze, w porównaniu do innych utrzymywanych odcinków. Co najważniejsze, brak prac utrzymaniowych w Drawie w DPN umożliwia ciągłą pracę najstarszej w Europie małej elektrowni wodnej „Kamienna”, bez przerwy. W okresie istnienia DPN (ponad 30 lat) nikt powyżej elektrowni nigdy nie oczyszczał Drawy, nie udrażniał, nie wyciągał zwalonych drzew, a Drawa dzięki temu płynie i umożliwia normalne funkcjonowanie wszystkich urządzeń wodnych. To też bardzo powszechne już teraz prawidło w cywilizowanych krajach. – Podobnie jest z elektrownią wodną w Borowie, na Drawie, tyle że powyżej znajduje się teren Poligonu Drawskiego, gdzie też nikt w Drawę nie ingeruje, ona sobie płynie i umożliwia pracę elektrowni.- w 2014 roku pracom utrzymaniowym poddano górny odcinek Korytnicy – dopływ Drawy (między Mirosławcem a Starą Korytnicą), rzeka stała się pustynią, w jednej chwili zniknął z niej lipień i pstrąg potokowy, które w tym odcinku miały swoje tarliska. Oczywiście prace było prowadzone ze względu na zagrożenie powodziowe, a dookoła las łąka, a w środku Korytnica, która nigdy nie wystąpiła ze swoich brzegów. Rozmawiałem tez z mieszkańcami poniżej, z wioski, też nie zgłaszali żadnego problemu. Więc po co? – Za kilka lat te złe efekty będziemy musieli poprawić, oczywiście za publiczne pieniądze. Po to, aby powrócić do dzisiejszego stanu. – Na koniec. W tym całym szaleństwie widzę jakieś rozdwojenie jaźni, bo z jednej strony nie rozumiem, kiedy publiczne instytucje wydają mnóstwo środków na tzw. edukację ekologiczną w kierunku naturalnej retencji wody, renaturyzacji rzek, z drugiej pojawiają się takie działania zupełnie temu przeczące. Eksperci tych instytucji wydają się być denialistami, którzy arogancko, cynicznie i z pogardą, w skrócie, twierdzą, że cały świat dookoła, również nauka i dobra światowa praktyka nie ma racji. Jak ma się zachować absolwent takiej edukacji ekologicznej, który nagle musi dokonać wyboru, stając w obliczu prawdy lub polecenia służbowego swojego szefa? Oczywiście odpowiedź jest jasna, ale przykra.

Źródło: https://www.facebook.com/robert.czerniawski.779


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *