Źródło: swiatwody.blog

Katastrofa na Odrze ujawniła problemy, które od lat trawią gospodarkę wodną. Zanieczyszczenie, brak uporządkowania prawnego i organizacyjnego, oraz traktowanie środowiska jako ostatniego elementu w planowaniu budżetów publicznych. W sprawie katastrofy na Odrze ukazał się już wstępny raport ekspercki – co w nim jest, a czego brakuje? O tym wszystkim dzisiejszy tekst.  

Zacznijmy od samego naboju – niektórzy ogłaszali, że „katastrofa ekologiczna na Odrze miała przyczynę naturalną”. Dla wprowadzenia warto sięgnąć po krótki tekst dr hab. Anny Karnkowskiej [1], z którego fragment przytaczam poniżej:

Prymnesium parvum zaliczany jest do gatunków glonów tworzących tzw. niebezpieczne zakwity glonów (ang. harmfull algal blooms – HABs). Liczba, częstotliwość i czas trwania niebezpiecznych zakwitów glonów rośnie wraz eutrofizacją i wzrostem zasolenia zbiorników wodnych. Pojawienie się niebezpiecznego zakwitu najczęściej wiąże się z wystąpieniem kombinacji wielu czynników, specyficznej dla konkretnego gatunku.

Warunki dla Prymnesium

Prymnesium parvum, który został już potwierdzony przez różne krajowe i zagraniczne ośrodki, ma szeroką tolerancję na zasolenie, co oznacza, że raz zawleczony w dane miejsce czeka na swoją okazję niczym przyczajony tygrys. Z tą różnicą, że to nie komórki P. parvum atakują, a jego toksyna. Podobnie jak w przypadku wielu innych gatunków organizmów samożywnych, jest ona produkowana w wyniku czynników stresowych; jako reakcja obronna lub jako efekt zmiany warunków środowiska. Toksyna może być uwalniana przyżyciowo lub w wyniku śmierci i rozkładu komórki, jak w przypadku sinic. Naukowcy mają przed sobą jeszcze sporo pracy, żeby poznać dokładnie przyczyny i mechanizmy stojące za produkcją toksyn.

W raporcie eksperckim możemy przeczytać, że złota alga znajdowana była na cały świecie i ma szeroką tolerancję na różne warunki, ale jak każdy organizm w pewnych warunkach rozwija się najlepiej. Toksyczne zakwity tworzy w wodach przybrzeżnych oraz słonawych w ujściach rzek. Notowane są też zakwity w wodach śródlądowych (według mnie nie powinniśmy mówić o wodach słodkich, bo bez zwiększonego zasolenia organizm ma nikłe szanse na masowy zakwit), np. doniesienia ze zbiorników na Węgrzech – we wszystkich, gdzie notowano śmierć ryb, przewodnictwo było powyżej 2000 µS/cm [2]. W literaturze pojawia się wiele informacji, że toksyna jest produkowana, gdy następuje “jakaś” zmiana parametrów w środowisku, co inicjuje uwalnianie toksyn. Jednak wstępny raport mógłby być uzupełniony o informację z innych doniesień literaturowych:

Z uwagi na niewielkie rozmiary organizmów, produkowane przez nie toksyny są szkodliwe także przy mniejszym zagęszczeniu glonów w wodzie, bo inaczej nie mogłyby w takim stopniu się rozmnożyć [3, 4].

Powiązanie z Kanałem Gliwickim – brak pełnego odniesienia w raporcie

I w tym miejscu odniosę się do raportu oraz wcześniejszych przypuszczeń wielu osób o powiązaniu wakacyjnej katastrofy na Odrze z martwymi rybami notowanymi od marca na Kanale Gliwickim. Wcześniejsze oficjalne komunikaty głosiły, aby nie łączyć tych dwóch faktów. Podobną informację mamy pod koniec rozdziału I.1, że „brak jest jednak dowodów wskazujących na powiązanie…”.

Problem w tym, że wniosek ten został wysnuty bez jakichkolwiek analiz. Już sam fakt obserwacji zdarzeń w obrębie jednego kanału, w niewielkim odstępie czasu wskazuje na powiązanie tych zjawisk. Ponadto trudno nie odnieść wrażenia, jakoby każdy rozdział był pisany osobno, przez inne grupy. Przecież z danych w tabeli VII.1 (od strony 194) wynika, że to w Kanale Gliwickim notowane były największe liczebności złotej algi, od 70 000 000 do 450 000 000 komórek w litrze wody w próbkach od połowy sierpnia do początku września (pojedyncze próby poniżej tego zakresu, ale minimalna to 3 000 000 w litrze). W rozdziale IX jest wyraźnie wskazane, że w przeanalizowanych próbkach wody ilość toksyn rośnie logarytmicznie powyżej 100 000 komórek Prymesium w litrze wody. Wobec powyższego liczebność algi odnotowana w Kanale Gliwickim daje podstawy do wnioskowania, że uwaga nad szukaniem przyczyn powinna skupić się na tym regionie. Potwierdzeniem może być też tabela XI (strona 226), w której widać, że suma prymnezyny B (toksyny) miała wysokie wartości, nie zawsze tylko w próbkach z największą liczebnością algi. 

Przykład:

  • Próbka 1-KG z 5.09.2022 mamy toksynę na poziomie 42,33 jednostki w litrze, a liczebność algi powyżej 400 000 000 w litrze.
  • Próbka 1 Kanał p z 19.08.2022 mamy toksynę na poziomie 48,5 jednostek/L, a liczebność algi to „tylko” 30 000 000
  • Próbka W 5-b z 19.08.2022 mamy toksynę na poziomie 75 jednostek/L, a liczebność algi była jeszcze mniejsza, na poziomie 1 000 000

Te wyniki wzmacniają informację z publikacji, którą przytoczyłem wcześniej, że już przy mniejszych ilościach algi, produkuje ona toksynę, żeby pozbyć się organizmów, które mogą zjadać te algi i uniemożliwiać im masowe zakwity.

Wygląda na to, że nie ma więcej próbek z Kanału Gliwickiego, w których można by potwierdzić lub wykluczyć obecność Prymnezium. Ale skoro mamy nie łączyć tego co się działo na Kanale od marca, to dlaczego nie pokazano wyników próbek z wcześniejszego okresu? Przecież wyszczególnione w publikacjach wartości wskaźników (pH, przewodnictwo, stężenie chlorków i może jeszcze inne) pozwoliłyby zwiększyć lub zmniejszyć prawdopodobieństwo występowania zakwitów na Kanale już od marca. Tym bardziej, że na przełomie sierpnia i września z Kanału Gliwickiego wyłowiono kolejne martwe ryby, a raporcie nie widać, żeby dokładniej przyjrzano się tej sytuacji, pomimo, że był to już okres, gdy w monitoring zaangażowanych było wiele osób, pobrano liczne próbki i już wiedziano o obecności Prymnezium. Tym bardziej dziwi fakt pominięcia w dalszych rozważaniach śnięcia w Kanale Gliwickim w dniach 4-7 września, na co wskazują dane przedstawione w raporcie i doniesienia medialne.

Kolejna sprawa – w rozdziale IV mamy analizę zdjęć satelitarnych, która skupia się na Odrze. Dlaczego nie ma tam analizy Kanału Gliwickiego – pokazanie zdjęć z tego obszaru od marca do września – mogłoby potwierdzić lub wykluczyć powiązanie tych dwóch zdarzeń. Skoro analizowano m.in. jezioro Turawskie, to dlaczego nie sprawdzono np. zb. Dzierżno Duże? Lub całej długości Kanału Gliwickiego? Mam nadzieję, że analiza o ten obszar będzie rozszerzona w pełnej wersji raportu. I nie tylko w okresie katastrofy na Odrze – Kanał powinien być przeanalizowany od marca do września.

Szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy charakter Kanału Gliwickiego, który powinno się raczej traktować jako sztuczny zbiornik, a nie przekształconą rzekę. Liczne śluzy powodują, że woda mało co przemiesza się w dół w kierunku Odry, a spowolnienie przepływu sprzyja nagrzewaniu się wody i rozwojowi zakwitów. Jak czytamy na wstępie raportu:

Jest nie tylko rzeką [Odra] zasoloną w wyniku zrzutów poprzemysłowych słonych wód, ale również w dużej mierze uregulowaną, z licznymi spiętrzeniami, co stawia ją wśród zbiorników wodnych narażonych na zakwity tego gatunku.

Jest to tożsame ze stanowiskiem uczestników XXV zjazdu Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego [5]:

Progi i będące ich konsekwencją piętrzenia zmniejszą prędkość przepływu wody. W wyniku tego, przy silnym obciążeniu dorzecza Odry biogenami i przy wysokich temperaturach, organizmy fitoplanktonowe uzyskają znacznie lepsze warunki do wzrostu, generując częstsze toksyczne zakwity, szkodliwe zarówno dla ekosystemu, jak i otoczenia społecznego i gospodarczego rzeki. W efekcie budowy progów, oprócz toksycznych glonów P. parvum, w Odrze, Wiśle i innych uregulowanych rzekach mogą pojawić się masowo także toksyczne cyjanobakterie (sinice).

oraz z komunikatem Interdyscyplinarnego zespołu doradczego ds. kryzysu klimatycznego działającego przy Prezesie PAN, popartym przez Komitet Gospodarki Wodnej PAN i Komitet Inżynierii Środowiska PAN [6]:

zmianę warunków hydrologicznych w Odrze spowodowaną jej regulacją, piętrzeniem i użytkowaniem dla celów żeglugi śródlądowej skutkującą korzystnym dla namnażania glonów wydłużeniem czasu retencji wody w rzece

Do tego wszystkiego doniesienia norweskie wskazują, zrzut zasolonej wody z zakwitem z Kanału Gliwickiego do Odry powinien być poważnym wątkiem do zbadania, bo przypomina to sytuację obserwowaną w systemie fiordów Sandsfjorden. W publikacji z Norwegii możemy przeczytać:

System Sandsfjorden ma dobrze zdefiniowaną słonawą warstwę wody utworzoną nad wodami zasolonymi, które pochodzą z norweskiego prądu przybrzeżnego ze względu na topografię (system odosobnionych fiordów) i spływy z rzek. Zarówno na cyrkulację, jak i czas retencji mają wpływ okresowe zrzuty słodkiej wody z elektrowni wodnej w Hylen (Aure i Rey, 1992). Długi czas retencji w Hylsfjorden zwiększa temperatury podczas słonecznych miesięcy letnich, co sprzyja wzrostowi P. parvum. Nagłe i duże zrzuty słodkiej wody powodują wynoszenie słonawej wody z Hylsfjorden i rozprzestrzenianie jej w całym systemie Sandfjorden, a wraz z nią mogą rozprzestrzeniać się toksyczne zakwity Prymnesium”

Powyższe fakty i dane literaturowe pokazują wyraźnie, że ostateczny raport powinien być znacząco rozszerzony o wątek Kanału Gliwickiego.

Wspominałem już o braku powiązań pomiędzy rozdziałami?

Niespójność pojawia się także w rozdziale V dotyczącym badań przeprowadzonych na wyłowionych rybach. Najpierw mamy informację, że badania wskazują: „na ostre uszkodzenie narządów najsilniej ukrwionych (skrzela, śledziona, nerki)”, które „są związane z działaniem toksyn hemolitycznych, do których należą m.in. pryzmnezyny”, a na końcu rozdziału pojawia się informacja, że „Na podstawie przeprowadzonych badań można stwierdzić, że przyczyną śnięcia ryb i małży było najprawdopodobniej gwałtowne pogorszenie warunków środowiskowych, w postaci zmian fizykochemicznych wody oraz/lub zanieczyszczenia biologicznego.” Czyli najpierw mamy wskazanie na toksynę, a później na podział odpowiedzialności pomiędzy zanieczyszczenia fizykochemiczne i bliżej nieokreślone biologiczne.

Tym bardziej, że z jednej strony mam zero-jedynkowe podejście prawniczo-administracyjne w stylu: „zrzut spełnia normy określone pozwoleniem”, a z drugiej rozpatrujemy ekspercko i naukowo, że na podstawie dostępnych danych jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że katastrofa na Odrze to skutek zasolenia, zanieczyszczenia, wysokich temperatur i niskich stanów wody, które stworzyły idealne warunki do zakwitu Prymnezium. Przyjmując to eksperckie stanowisko, to nie mamy dowodów, że wszystkie zrzuty zasolonych wód i ścieków spełniały warunki pozwoleń 24h przez 365 dni – chyba, że mają monitoring online np. przewodnictwa, ale dane nie są upublicznione.

Generalnie można by to odnieść do wszystkich podmiotów, które na początku całej katastrofy mówiły, że spełniają normy, ale nikt nie przedstawił dowodów codziennego monitoringu, żeby to udowodnić. Nie znając warunków określonych w pozwoleniach wodnoprawnych dla każdego zakładu, można jedynie przytoczyć zapis z obowiązującego rozporządzenia dot. wprowadzania ścieków do wód [7]:

§ 5. pkt 7. Pobierania próbek ścieków przemysłowych pochodzących ze stacji uzdatniania wody, ścieków przemysłowych biologicznie rozkładalnych, wód z  odwodnienia zakładów górniczych oraz ścieków oczyszczanych w procesie odwróconej osmozy, dokonuje się:

1) w regularnych odstępach czasu;

2) z częstotliwością co najmniej raz na dwa miesiące

W tym miejscu komentarz jest zbędny…

Odpowiedzialność człowieka uzależnionego od węgla.

I płynnie przeszliśmy do jakości wody, która jest tym elementem, na którym powinniśmy skupić uwagę. Po lekturze całego raportu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że cała uwaga skupiła się na gorączce męczącej Odrę i przyczynach jej powstania (zakwit złotej algi i produkowanie przez nią toksyn), a nie na samym źródle choroby (zanieczyszczenie wód, na czele z zasoleniem).

Zanim przejdę jednak do jakości, wspomnę o innym wątku powiązanym z węglem, a mianowicie o zmianie klimatu. Co prawda w całym raporcie termin „zmiana klimatu” się nie pojawia i jest to pewnie obszar dla inicjatywy naukowców zrzeszonych w World Weather Attribution [8], którzy mogliby określić o ile % zmiana klimatu zwiększyła tegoroczne temperatury i suszę w Europie. Trzeba pamiętać, że to kolejny rok, gdy dni upalnych (powyżej 30 stopni) jest więcej niż było to notowane w poprzednim wieku, a susza i deficyt w bilansie opad-parowanie rozwijają się od kilku lat. Więc mamy kolejny związek z węglem – katastrofę na Odrze można śmiało dopisać do rachunku kosztów środowiskowych jakie ponosimy spalając to „czarne złoto”, które przyniosło nam zakwit złotych alg…

Przy okazji warunków hydrologicznych i meteorologicznych warto wspomnieć, że w rozdziale VI raportu zapisano, że:

„Na podstawie aktualnie posiadanych danych nie udało się ustalić ewidentnego scenariusza przestrzenno-czasowego przebiegu zjawisk i wskazać niewątpliwego miejsca (miejsc), pierwotnego zrzutu ładunku Prymnesium parvum.”

To, że nie udało się tego zrobić do wstępnego raportu, nie oznacza, że tego nie da się zrobić. Dane dot. przepływów i warunków meteo (opad, temperatura, nasłonecznienie) zbierane są codziennie, więc poprzez modelowanie można określić m.in. czas przemieszczania się „chmury fitoplanktonu” (określenie zaczerpnięte z raportu), a połączenie danych o jakości wody, danych satelitarnych i danych z publikacji naukowych powinno pozwolić określić potencjalne miejsca powstania zakwitu. Tak jak to zrobiono w publikacji z USA, gdzie na podstawie wskaźników jakości wody wytypowano wody o różnych stopniu zagrożenia zakwitem Prymnezium – publikację tą przytaczałem we wcześniejszym tekście o Odrze (tutaj link). Mam nadzieję, że to będzie kolejny obszar, o który rozszerzony zostanie ostateczny raport.

W raporcie mamy rozdział dotyczący jakości wód w Odrze i na Kanale Gliwickim. Z przedstawionych danych jasno wynika, że wody te nie spełniają norm dobrego stanu wód pod względem licznych wskaźników, w tym przewodnictwa elektrolitycznego (wskaźnik zasolenia) – organizm jakim jest ekosystem Odry chorował już od dawna. Chorował tak jak chorują inne rzeki w kraju – wartości wskaźników biologicznych (podstawa oceny stanu/potencjału) notowały wartości dla złego stanu wód – czyli ryby, makrobezkręgowce, fitoplankton lub rośliny wodne pokazywały, że dana część wód choruje. Czasem może to być spowodowane przekroczeniem wskaźników jakości wody, czasem przekształceniem rzeki, a czasem sumą wszystkich tych elementów. Tylko, że analizowany region cierpi na specyficzne dla niego zanieczyszczenie, jakim jest zrzut wód z odwodnienia kopalni węgla znajdujących się na terenie aglomeracji Śląskiej oraz zasolonych ścieków z zakładów chemicznych.

Na szczęście w tej części raportu Kanał Gliwicki już się pojawia i wiemy, że jest znaczącym źródłem zasolenia – przewodnictwo w Kanale jest porównywalne z ujściowym odcinkiem rzek, gdzie zasolenie jest zwiększone przez mieszanie się wód rzeki z morzem. Widać to dobrze na poniższym wykresie z raportu.

Ale skąd w Kanale tak duże zasolenie? Dopływa Kłodnicą. Czego dowodem są wyniki z mojego jednodniowego wyjazdu w drugiej połowie września – na poniższym wykresie widać, że strumienie spływające z terenów na północ od Kłodnicy – np. Potok Bielszowicki i Bytomka mają przewodnictwo wyższe niż Kłodnica, która już na pierwszym stanowisku miała wartości znacznie przekraczające dopuszczalne normy. Tego samego dnia Potok Chudowski czy zbiornik Pławniowice miały wartości mieszczące się w normie – ale one nie otrzymują zasolonych zrzutów kopalnianych i przemysłowych.

Wiemy, że na Kanale Gliwickim nie są spełniane normy dla jakości wód powierzchniowych dla wskaźników zasolenia. Wyniki realizowanego monitoringu pokazują też, że brak jest odpowiedniego bilansowania ładunków zanieczyszczeń i zasolonych zrzutów jest za dużo. Zgodnie z zapisami rozporządzenia dot. wprowadzania ścieków [7]:

„§ 12. 1. Ścieki przemysłowe o sumarycznym stężeniu chlorków i siarczanów powyżej 1500 mg/l, oraz wody pochodzące z odwodnienia zakładów górniczych niezależnie od sumy stężeń chlorków i siarczanów, mogą być wprowadzane do:

2) śródlądowych wód powierzchniowych płynących – jeżeli sumaryczna zawartość stężeń chlorków i siarczanów w tych wodach, wyliczona przy założeniu pełnego wymieszania, nie przekroczy 1000 mg/l.”

Z danych zebranych przeze mnie z rządowej strony zrobiłem wykres sumy chlorków i siarczanów dla Kanału Gliwickiego dla sierpnia. Jak widać na poniższym wykresie warunek przytoczonego aktu prawnego na pewno nie jest spełniany. Wyniki z mojego wyjazdu pokazane na kolejnym wykresie, jeszcze dobitniej to potwierdzaj; że warunek pełnego wymieszania się i nieprzekraczania 1000 mg/L na pewno nie jest spełniany.

Jak już wspomniałem wiele podmiotów zarzekało się, że spełnia normy. Problem w tym, że normy to jedno (ustalane przez człowieka), a odporność środowiska na zanieczyszczenie to drugie. Człowiek wymyśla sobie prawne furtki, czego najlepszym dowodem jest kolejny punkt w paragrafie 12 tego rozporządzenia:

3. Jeżeli nie można spełnić warunków, o których mowa w ust. 1 pkt 2, a zastosowanie dostępnych technik i technologii oczyszczania ścieków oraz zmiana w procesie produkcji są niemożliwe lub ekonomicznie nieuzasadnione, można dopuścić wzrost sumarycznego stężenia chlorków i siarczanów do wartości większej niż 1000 mg/l, poniżej miejsca wprowadzania ścieków lub wód, o których mowa w ust. 1, o ile nie spowoduje to szkód w środowisku wodnym i nie utrudni korzystania z wód przez innych użytkowników.

Katastrofa na Odrze pokazała, że to luzowanie przepisów w sprawie zasolenia doprowadziło do szkód w środowisku wodnym na ogromną skalę i utrudniło korzystanie z wód przez innych użytkowników. Tak jak wcześniej miałem przeczucie, na podstawie dostępnych danych, że sytuacja na Odrze spowodowana jest zakwitem fitoplanktonu (ale z Łukaszem się spodziewaliśmy się, że to będzie złota alga [10]), tak teraz na podstawie dostępnych danych przeczuwam, że zakwit zapoczątkowany został w Kanale Gliwickim, a był możliwy dzięki zasilaniu zasolonymi wodami Kłodnicy.

Powyższe dane pokazują, że samo spełnienie norm na samych zrzutach jest niewystarczające, skoro suma tych zrzutów przekracza odporność ekosystemu. Tym bardziej, że jak wskazuje Paweł Pawlaczyk w tekście postu na FB [9]:

warto zaznaczyć że zgodnie z europejskim i polskim prawem o szkodach w środowisku, podmioty odprowadzające ścieki do wód działają na zasadzie ryzyka, tj. odpowiadają za spowodowaną szkodę nawet wówczas, gdy zrzucały ścieki legalnie i zgodnie z posiadanym pozwoleniem wodnoprawnym. Błędne jest więc ograniczenie poszukiwania podmiotów odpowiedzianych za szkodę (i obowiązanych do jej naprawy) tylko do kontroli zgodności zrzutów z posiadanymi pozwoleniami

I na koniec wisienka na torcie… Trwają, a właściwie kończą się prace nad drugą aktualizacją planów gospodarowania wodami (IIaPGW), gdzie zasolenie jest jednym z analizowanych obszarów. I wiecie co tam z Krzysztofem znaleźliśmy? Przeglądając pliki z uwagami z konsultacji społecznych [11] trafiłem na zapis, który zjeżył mi włosy na mojej łysej głowie…:

W ramach odstępstwa z art. 4 ust. 5 Ramowej Dyrektywy Wodnej określono w załącznikach nr 1 i 6 maksymalną dopuszczalną wartość w wodzie na poziomie 2740 μS/cm dla jcwp będących pod silną presją zasalającą

Znaleźliśmy to w dokumentach dotyczących Odry, dla jednolitych części wód powierzchniowych (jcwp) w uwagach składanych przez Polską Izbę Przemysłu Chemicznego i podmioty zrzeszone w tej Izbie, a dotyczących jcwp od granicy z Czechami do Nysy Łużyckiej, czyli właśnie ten najbardziej zasolony odcinek, będzie miał jeszcze łagodniejsze normy… co w kontekście wartości granicznej 1500 μS/cm sprzyjającej zakwitom Prymnezium jest proszeniem się o powtórkę całej sytuacji… no, ale przecież wszystko będzie zgodnie z normami i pozwoleniami… IIaPGW dopuszcza – pod szyldem tzw. derogacji (złagodzenia normy ze względu na ważną potrzebę społeczno-gospodarczą, której nie da się zaspokoić w alternatywny sposób) – zasolenie na poziomie 2470 μS/cm. Wydaje się to pozostawać w kolizji z Ramową Dyrektywą Wodną, która dopuszcza takie derogacje tylko pod warunkiem osiągnięcia możliwie najlepszego stanu wód oraz zapewnienia, że nie dojdzie do pogorszenia stanu wód. A zatem dopuszczenie wartości 2470 μS/cm wydaje się naruszać dwie elementarne przesłanki zastosowania derogacji.

Więcej wątków prawnych znajdziecie w tekście Krzysztofa – ODRA – zwierciadło deficytów prawnych systemu zarządzania ochroną wód

Parę słów o rekomendacjach z raportu

Ciężko oceniać rekomendacje wstępnego raportu, który jak wykazałem powyżej powinien być rozszerzony o konkretne analizy. Niemniej żaden z punktów nie dotyka obszaru działań jakie powinny być podjęte – czyli odciąć źródło zanieczyszczenia odpowiedzialne za zasolenie i stworzenie warunków do rozwoju Prymnezium. Tak jak wspomniałem wcześniej cały czas skupiamy się na gorączce i jej łagodzeniu, a nie leczeniu z choroby i zapobieganiu jej w przyszłości.

  • Proponowany monitoring jakości wód nic nam nie da, chyba, że stacje online zostaną zamontowane na każdym zrzucie zasolonych wód i ścieków, aby móc na bieżąco monitorować spełnianie norm.
  • Przegląd pozwoleń wodnoprawnych na zrzuty i likwidacja nielegalnych zrzutów nic nie dadzą, jeśli normy prawne zezwalają na zbyt zanieczyszczone (dla środowiska) LEGALNE zrzuty, które prowadzą to takich sytuacji.
  • W rekomendacjach mowa jest o zrzutach ścieków, ale nie wspomina się o „wodach pochodzących z odwodnienia zakładów górniczych”
  • Dominuje pojęcie jakości ścieków i odprowadzanych wód, ale brakuje wyraźnego wskazania także na ich ilość, co w kontekście LEGALNOŚCI zrzutów i zmiennych przepływów w rzekach (susza), nawet spełniający normy jakości zrzut może być objętościowo za duży dla ekosystemu
  • Ścisła współpraca strony społecznej z przedstawicielami instytutów badawczych i administracji publicznej – chciałbym, żeby ten punkt wreszcie realizowano, ale mam ogromne wątpliwości, że to się kiedyś stanie. Niezależnie od składu rządu wielu kolejnych kadencji środowisko przez lata było na dalekim miejscu politycznych priorytetów. A sytuacja na Odrze, pokazała po raz kolejny, że polityczna rozgrywka jest ważniejsza od rozwiązania problemu środowiskowego.
  • Rekomendacja z pkt. 4 dotycząca zarządzania legalnymi zrzutami (znów nie mówi się o wodach z odwodnienia zakładów górniczych) w sposób podobny do sytemu Olza [12] nie będzie miała motywatora w kontekście zmian w IIaPGW [11]. Będzie to dobrą wolą zakładów, ale nie będzie można im nic narzucić. Tak samo jak nie będzie można nakazać czasowego wstrzymania lub ograniczenia zrzutu – obecnie przepisy pozwalają na taką sytuację tylko w trakcie stanu wyjątkowego jakim jest powódź, bo przecież dla suszy nigdy go jeszcze nie ogłoszono. Pomimo istnienia zapisów prawnych (art. 415 Prawo wodne) możliwości cofnięcia lub ograniczenia pozwolenia wodnoprawnego, jeszcze nie słyszałem, żeby kiedyś zastosowano te zapisy. Jeśli już znajdzie się sprawca zanieczyszczenia to najczęściej kończy się karą finansową.
  • W pkt. 7 jest mowa o „odtwarzaniu ekosystemów odrzańskich zgodnie z założeniami tworzonego obecnie planu naprawczego dla odbudowania ekosystemów Odry” – mam nadzieję, autorzy nie mieli tutaj na myśli planów regulacji Odry, które nijak mają się do naprawy ekosystemu Odry. A plan odtworzenia utraconych populacji organizmów spełznie na niczym, jeśli nie pozbędziemy się przyczyn katastrofy – za jakiś czas sytuacja na pewno się powtórzy.

Jak wspomniałem w tekście przeczuwam, że źródłem problemu jest Kłodnica i Kanał Gliwicki oraz zrzut zasolonych wód z odwodnienia zakładów górniczych do tego systemu. Zakładając, że mam rację to rekomendacjami powinno być:

  • Szybkie odejście od spalania węgla i jak najszybsze wyłączenie pomp odwadniających kopalnie – odcięcie źródła zasolenia. To nie tylko poprawa zdrowia rzeki, ale i przeciwdziałanie zmianie klimatu.
  • Do czasu wyłączenia odwadniania trzeba wdrożyć wszystkie rozwiązania pozwalające ograniczyć zasolenie wód – połączenie odsalania ścieków i znalezienie zastosowań dla tak uzyskanej solanki (podejście zgodne z gospodarką obiegu zamkniętego), a pozostałą ilość zasolonych ścieków dozować w zależności od przepływu i poziomu zasolenia rzek (tak jak to jest realizowane na systemie Olza [12]) – co pokrywa się z rekomendacją raportu w pkt. 4.
  • Zmiana norm prawnych – zaostrzenie przepisów dotyczących jakości odprowadzanych ścieków, a nie pozostawianie otwartych furtek na zrzut zanieczyszczeń, z którym środowisko sobie nie radzi, a w konsekwencji przynosi to straty dla społeczeństwa.
  • Monitoring online wszystkich zrzutów ścieków i wód z odwadniania kopalni w celu kontroli przestrzegania przyznanych pozwoleń.

Na końcu tekstu chciałbym podziękować wszystkim ekspertom, naukowcom i ludziom zaangażowanym zarówno działającym w terenie jak i przed monitorami, którzy zaangażowali się w ograniczanie rozmiarów katastrofy, szukanie jej przyczyn i wypracowywanie działań na przyszłość. Osobiste podziękowania składam Łukaszowi Weberowi, z którym to dyskusja naprowadziła nas na właściwe tory wnioskowania; współautorom bloga: Pawłowi, Justynie i Krzysztofowi oraz pozostałym znajomym: Joannie, Ryszardowi, Marcie, dwóm Piotrom, Alicji, Przemkowi, Arturowi, Elizie, Maćkowi i Robertowi oraz uczestnikom XXV zjazdu PTH. To burze mózgów z tymi osobami pozwalały na bieżąco trzymać rękę na pulsie całej sytuacji, wyciągać wnioski z posiadanych danych, a czasem i spojrzeć na sytuację chłodnym okiem, którego momentami mi brakowało, przy emocjonalnym zaangażowaniu w tematykę jakości wody, a tym bardziej zasolenia, z którą jestem związany zawodowo i wiem jakie konsekwencje dla środowiska niesie.

Cały raport dostępny jest pod linkiem: https://ios.edu.pl/aktualnosci/wstepny-raport-zespolu-ds-sytuacji-na-rzece-odrze/embed/#?secret=vFTQfnrVXx

Spis odnośników z tekstu:

[1] https://www.biol.uw.edu.pl/dr-hab-anna-karnkowska-o-prymnesium-parvum-w-odrze/

[2] G. Vasas, M. Márta, G. Borics, S. Gonda, C. Máthé, K. Jámbrik, Z.L. Nagy. Occurrence of toxic Prymnesium parvum blooms with high protease activity is related to fish mortality in Hungarian ponds. Harmful Algae, 17 (2012), pp. 102-110.

[3] Roelke, D.L., Barkoh, A., Brooks, B.W., Grover, J.P., Hambright, K.D., LaClaire II, J.W., Peter, D., Moeller, R., Patino, R., 2016. A chronicle of a killer alga in the west: ecology, assessment, and management of Prymnesium parvum blooms. Hydrobiologia 764, 29–50.

[4] Brooks, B.W., Grover, J.P., Roelke, D.L., 2011. Prymnesium parvum: an emerging threat to inland waters. Environ. Toxicol. Chem. 30 (9), 1955–1964.

[5] Uchwała Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego podjęta na XXV Zjeździe Hydrobiologów Polskich w sprawie katastrofy w Odrze i koniecznej zmiany systemu gospodarowania rzekami w Polsce – http://www.pth.home.pl/portal/index.php/8-informacje-administracyjne/81-stanowisko-polskiego-towarzystwa-hydrobiologicznego-w-sprawie-odry

[6] Komunikat 07/2022 interdyscyplinarnego zespołu doradczego ds. kryzysu klimatycznego działającego przy Prezesie PAN – https://klimat.pan.pl/katastrofa-na-odrze-geneza-terazniejszosc-zalecenia-na-przyszlosc/

[7] Rozporządzenie dotyczące wprowadzania ścieków do wód – https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20190001311

[8] Strona World Weather Attribution – https://www.worldweatherattribution.org/about/

[9] Tekst Paweł Pawlaczyk w poście na stronie Klubu Przyrodników na FB – https://www.facebook.com/klubprzyrodnikowswiebodzin/posts/pfbid02y8aTHuDx8Pz1SMetwLjzKFi8DL3c52vXZeEcZfZ1wdgFdABAWb3epmRtxgzMQr8Xl

[10] Film na YT, w którym opisywałem naszą wstępną hipotezę przyczyn sytuacji na Odrze – https://www.youtube.com/watch?v=EWzfmvHyuLc&feature=emb_title

[11] Zmiany przewodnictwa w IIaPGW – https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12360901/katalog/12887651#12887651

[12] Informacje o systemie Olza w górnym odcinku Odry przy granicy z Czechami – https://www.pgwir.pl/oferta/odprowadzenie-wody-zasolonej/

Kategorie: Odra

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *